Rower jest dla mnie podstawowym środkiem transportu. Jeżdzę na nim do pracy, do znajomych. Praktycznie wszędzie. Żadna pogoda nie jest mi straszna, chyba że padający grad wielkości arbuzów. Jazda na rowerze zapewnia nam to, czego tak brakuje w codziennym życiu: ruchu na świeżym powietrzu. Wiele osób znajdzie przeróżne wymówki, aby tylko nie ruszyć czterech liter z kanapy. Ktoś mądry powiedział, że wymówka jest gorsza od kłamstwa, bo jest kłamstwem, przy którym obstajemy. Zobacz, w jaki sposób ludzie oszukują siebie oraz innych. Nie jeżdzę rowerem bo…
Serducho rośnie, jak widzę ile osób jeździ na rowerze w mojej Łódeczce. Coraz więcej społeczeństwa dba o swoje zdrowie. Tylko to ciągle mało. Daleko nam do Dani, Belgi, Holandii, gdzie prawie każdy mieszkaniec ma rower. Bynajmniej nie na pokaz. Dla nich jest to styl życia, który pielęgnują od pokoleń. Nie szukają wymówek, tylko cieszą się życiem. Aktywnym życiem!
Przejdźmy do naszych polskich maruderów, którzy świadomie oszukują siebie. Ba, próbują usprawiedliwiać swoje lenistwo przed innymi.
Nie jeżdżę rowerem, bo nie mam kondycji
Jedna z najgłupszych wymówek, jakie słyszałem. Chcesz mieć kondycję, siedząc na fotelu i ogladając “na Wspólnej”?. Tak się nie da. Tu nie ma żadnej filozofi. Z drugiej strony, nikt Ci nie każe od razu bić rekordów prędkości. Żeby jeździć do pracy, po bagietki do sklepu nie potrzebne Ci końskie zdrowie. Kondycja przyjdzie z czasem, cierpliwości. Wystarczy tylko jeden sprawny “miesięń”-Twój mózg. Podczas aktywności fizycznej dotlenisz mózg, może będziesz miał mniej czasu na wymyślanie kolejnych kłamstewek.
Nie jeżdżę rowerem, bo nie mam gdzie się wymyć w pracy
Zaraz mi powiesz, że w Twojej pracy nie ma prysznica z czystą kabiną, zgadza się? No prosze Cię, to gdzie Ty pracujesz? Zakładam jednak, że jest łazienka z umywalką. Nikt nie każe Ci jeździć z maksymalną prędkością. Wystarczy się lekko przemyć (oj zwolennicy nadmiernego dbania o higienę zaraz mnie zjedzą), wziąć ciuchy na przebranie i gotowe.
Nie jeżdżę rowerem, bo mi go ukradną
Jeździsz samochodem? Ciągle myślisz o tym, że na parkingu przed sklepem mogą ukraść Ci samochód?Jak ktoś będzie chciał Ci zabrać rower, to predzej, czy póżniej zrobi to. Nie masz na to wpływu. Utrata roweru to strata kilkuset złotych, kradzież samochodu bardziej boli. Marne bo marne, ale zawsze to pocieszenie.
Kupując zabezpieczenia, blokady minimalizujesz ryzyko kradzieży rowera, ale nigdy nie masz 100 procentowej pewności. Takie życie. Witaj w polskim piekiełku…
Nie jeżdżę rowerem, bo nie ma ścieżek rowerowych
Daleko nam do Dani, gdzie sieć dróg rowerowych to ponad 10 000 kilometrów bezpiecznych, połączonych ze sobą i dobrze oznakowanych tras. Nie oszukujmy, w przeciągu 250 lat nie doczekamy się takiej infrastruktury. Sam nie jeżdżę ulicą, nie jestem samobójcą. Jedź chodnikami, straż miejska nic Ci nie może zrobić. Możesz rzucić okiem na mapę i znaleźć trasę wiodącą przez mało uczęszczane ulicę. Pamiętaj, że jesteś wolny, rowerem możesz dojechać praktycznie wszędzie, wykorzystaj to!
Nie jeżdżę rowerem, bo pada deszcz
Jazda w deszczu nie jest taka straszna. Chyba, że z niebo pada grad w wielkości dyni. Czy coś Ci się stanie, jak trochę zmoczy Cie deszcz? Z cukru nie jesteśmy. Po deszczowej jeździe, przychodzisz do domu, suszysz dredy, wrzucasz ciuchy do pralki i voilla!
Zobacz także: Jak się przygotować do deszczowej jazdy na rowerze?
Jeśli słyszeliście inne, równie idiotyczne wymówki, to dajcie znać w komentarzach. Tymczasem idę pojeździć na moich dwóch kółkach.