HALO WAKACJE!
Czas na zasłużony odpoczynek. Ostatni tydzień roku szkolnego to był maraton pracy biurowej, czyli esencja pracy nauczyciela. Z drugiej strony, nie jestem wychowawcą, więc odpada mi spora część dokumentów. Czy tylko jak mam alergię na samą myśl o wypełnianiu tabelek, sprawozdań? Alergia (wysypka, katar, ogólne osłabienie) daje mi się mocno we znaki zwłaszcza pod koniec roku szkolnego. Ok, marudzę i przesadzam, ale naprawdę nie lubię tego robić. Mam nadzieję, że wszystkie papiery, sprawozdania, arkusze, teczki wychowawcy oddaliście. Jeśli tak, to oficjalnie możemy rozpocząć wakacje!
Dla jednych to czas beztroski spędzony na plaży w Positano, dla innych niekończące grillowanie na RODOS, dla jeszcze innych to normalny okres pracy z dzieciakami – na treningach, półkoloniach, obozach. Nauczyciele wychowania fizycznego i trenerzy mają o tyle dobrze, że pracy w okresie wakacyjnym jest dużo – Orliki, baseny, półkolonie, obozy. Do wyboru, do koloru.
A Ty jak spędzisz tegoroczne wakacje? Zapytałem o to na na moim Fanpage’u oraz naszej grupie Nauczyciele WF i trenerzy, poniżej zrzut ekranu:
Nigdy nie byłeś na obozie/kolonii z dziećmi? Zastanawiasz się, czy jechać na obóz/kolonie z dzieciakami?
We wpisie postaram się odpowiedzieć na powyższe pytania, w tym celu stworzyłem subiektywną listę powodów, dla których warto/nie warto jechać na obóz z dzieciakami.
Kilka słów wstępu…
Mój pierwszy obóz piłkarski. Rok 2013. Kierownik obozu. Władysławowo. 7 dni. -3 kg wagi ciała. Nowa grupa dzieci. Jazda pociągiem. 36 godzin bez snu. 3 km do najbliższego boiska. Powiedziałem nigdy więcej.
Spokojnie, tylko krowa nie zmienia zdania. Rok temu złamałem swoją przysięgę. Pojechałem na obóz piłkarski ze swoimi chłopakami z 2010 r do Ustronia Morskiego.
Nie żałuję, choć były trudne chwile, ale o tym za chwilę…
Uwaga! Praktycznie cała moja lista odnosi się do wyjazdu z dziećmi, KTÓRE ZNAMY (obozy sportowe, wycieczki szkolne) etc.
Dlaczego warto jechać na obóz/kolonie z dziećmi?
1. Integracja grupy
Najtrudniejsza część każdego obozu. Jeśli jedziesz z całkowicie nową grupą, nie znasz dzieci, ich zainteresowań to kilka pierwszych dni to etap ich poznawania, relacji rówieśniczych. Niektóre dzieci potrzebują więcej czasu, żeby się otworzyć, inne z kolei z miejsca stają się liderami i duszą towarzystwa. Nie zawsze jest to łatwe zadanie dla wychowawców, ale trzeba brać pod uwagę różne scenariusze. Ja już się na to nie piszę 🙂 Jadę ze swoimi chłopakami, z którymi pracuję przez cały rok. Z automatu najtrudniejsza część obozu odpada. Znają mnie dzieciaki, znają mnie rodzice. Dzieci potrafią współpracować w grupie, a obóz w jeszcze większym stopniu scala drużynę. Można się pośmiać, pożartować, powygłupiać, cały czas pracujemy nad dobrą atmosferą w zespole. Jest ekipa, jest zabawa! I wcale nie potrzeba Sławka Peszki do budowania atmosfery.
2. Poznanie zwyczajów naszych zawodników
Podczas roku szkolnego spotykam się z chłopakami 3-4 razy w tygodniu (1,5h). O ich zachowaniu pozaboiskowym dowiaduję się przeważnie od rodziców, czasem od nich samych. Przed treningiem zdarza się, że jeden, czy drugi chłopiec opowiada co mu się wydarzyło w szkole, w rodzinie. Niestety, na dłuższe rozmowy nie ma czasu. Na obozie nie ma zmiłuj. Obserwuję ich relacje pozaboiskowe, jak się zachowują na stołówce, na plaży, wieczorem w pokojach. Kto jest liderem pozaboiskowym, kto bałagani na potęgę, kto gubi wszystko, kto najbardziej tęskni za rodzicami. Całe spektrum zachowań. Obserwacja zachowań moich zawodników to kluczowy element mojej pracy. Z drugiej strony, nie samą piłką człowiek żyje, prawda?
3. Doskonalenie umiejętności technicznych i taktycznych
Obóz jest świetnym okresem przygotowawczym do sezonu. Na spokojnie, możemy ćwiczyć dany element techniczny i taktyczny. Bez pośpiechu. Jest dużo czasu na wspólne rozmowy. 2 treningi dziennie + swobodna zabawa na podwórku, czego chcieć więcej? Możemy zagrać sparingi z drużynami z innych rejonów Polski, poznać kulturę gry innych zespołów, każde nowe doświadczenie procentuje w przyszłości.
4. Zmiana otoczenia
Podróże to moja druga pasja. Jestem od nich uzależniony nie mniej niż od futbolu. Każda zaoszczędzona złotówka idzie do świnki z napisem “podróże” 🙂 Każdy wyjazd to dla mnie gratka, nieważne gdzie, byle tylko zmienić otoczenie. Jeśli jest tylko taka możliwość, pakuję walizki i siup, już mnie nie ma. Dużo zdjęć z podróży wrzucam na Instagramie, zajrzycie koniecznie na mój profil (wychowaniefizyczne.net_).
5. Dodatkowe źródło dochodów
I tak. I nie. Plus czy minus? Sami doskonale wiecie, że goła pensja polskiego nauczyciela to śmiech na sali. Nie da się godnie żyć, więc chwytam każdą dodatkową formę zarobku. Wynagrodzenie za obóz przeważnie jest niskie, ale tak czy siak, może podreperować trochę nasz budżet. Jest to jedna z dodatkowym form zarobkowych, czy najlepsza? Nie wiem, nie mnie to oceniać. W okresie wakacyjnym pracowałem w wielu miejscach – Orliki, magazyny, byłem dostawcą pizzy. Zważywszy na charakter moich wcześniejszych pracy, wyjazd na obóz jest całkiem logicznym wyborem. Choć nieidealnym.
6. Praca z dziećmi w innych warunkach
Nigdzie nie muszę się spieszyć, nie muszę gonić ze szkoły na trening. W pośpiechu przygotowywać sprzęt na boisku, życie obozowe toczy się swoim, powolnym tempie. Na spokojnie, nie pali się. Nie trzeba schodzić z boiska, bo już następna grupa zaczyna trening. Mamy czas. Cały czas.
7. Możliwość zobaczenia miejsc, których sam bym nie odwiedził
Czy pojechałbym na wycieczkę z rodziną do Sandomierza, Kłodzka, Więcborka? Prawdopodobnie nie. A szkoda, bo jest wiele miejsc wartych zobaczenia, ale jakoś do wyjazdu ciężko jest się zebrać. Zawsze znajdzie się jakiś powód na NIE. Na obozie, wycieczkach szkolnych zawsze jest co do roboty, a dla osoby takiej jak ja to wręcz wymarzona okazja do zwiedzania. Nie ma czasu na nudę!
Dlaczego nie warto jechać na obóz/kolonie z dziećmi?
1. Opieka nad dziećmi 24 h/doba
Podczas obozu jesteś cały czas w pracy. 24h na dobę. 7 dni w tygodniu. Jesteś wychowawcą, niańką, lekarzem, kucharzem, trenerem, przyjacielem, organizatorem, dj-em, supermanem. Dzień nie kończy się po dwóch treningach, wręcz przeciwnie, najlepsze przed Tobą. Pół biedy, jeśli jedziemy z 8-9 letnimi maluchami – oni w większości po 22 już śpią. Ale jechać z nastolatkami to istne szaleństwo albo akt desperacji.
2. Niskie wynagrodzenie
Przeciętne wynagrodzenie dla wychowawcy waha się w granicy 1000-1500 zł za 7 dni. Czy to dużo? Oczywiście, że nie! Patrz punkt wyżej. Jesteśmy 24 h w pracy na dobę. Wychowawcy powinni zarabiać dwa razy więcej, to samo tyczy się nauczycieli. No właśnie, powinni… A polska rzeczywistość jest inna, można się obrażać na świat albo działać na wielu frontach. Traktuję obóz jako dodatkowe źródło dochodu, bez marudzenia na niskie zarobki. Jakby mi nie pasowało, to bym nie jechał. Wolność wyboru.
3. Telefony od rodziców
Zawsze trzymam się jednej prostej zasady – trzeba zachować dystans do rodziców. W innym wypadku wejdą nam na głowę. Będą dzwonić co chwilę, z każdą pierdołą. Najgorsze jest to, że czasem dzieci najpierw dzwonią do rodziców z problemem, a potem dopiero my się dowiadujemy… od rodziców. Trzeba ustalić jasne zasady i regulamin na obozie w celu uniknięcia podobnych sytuacji.
4. Duża odpowiedzialność
Odpowiadamy za ludzi, cokolwiek (odpukać) by się stało, pierwszy winny jest wychowawca. I to my musimy udowadniać, że nie jesteśmy garbaci. Wszystko znowu sprowadza się do opieki 24h na dobę. Cały czas na posterunku, w pełnej gotowości.
5. Nieprzespane noce
Opowiem Wam historię z zeszłego roku. Na obóz pojechałem z chłopakami z mojej drużyny, dodatkowo dojechały osoby z innych grup rekreacyjnych. Z moimi zawodnikami nie miałem problemu, gorzej z grupką nowych chłopaków. Pierwsze 3 nocy nieprzespane – czytanie, opowiadanie historii, oglądanie bajek. Chodziłem jak żywy trup. A że chłopcy mieli pokój naprzeciwko mojego, więc ruch był jak na Marszałkowskiej. O 2 w nocy. Powoli kończyły mi się pomysły na zabawianie nocnych marków. Myślałem, że już każda noc do końca obozu będzie taka sama. Na szczęście, po 4 dobie już było lepiej. Tylko raz wstawałem w nocy 🙂
Na pierwszym obozie, kilka lat temu, nie spałem 36 godzin. Jak już zasnąłem, to nie mogli mnie potem dobudzić. Życie.
6. Wyjazd, a jednak nie urlop
Kompromis pozostawia niedosyt. Niby jesteś na wyjeździe, a jednak w pracy. Niby wypoczywasz, a jednak musisz być ciągle czujny. Niby zmieniać otoczenia, jednak pracujesz z tymi samymi osobami. Tak, kompromis pozostawia niedosyt. Obozy, kolonie to nie wypoczynek, to ciężka praca – jeśli z takim nastawieniem pojedziemy, to połowa sukcesu. Jeśli będziesz chciał wypocząć na wyjeździe, to obóz z dziećmi nie jest najlepszym pomysłem.
Reasumując, każdy obóz to wspomnienia. A tych się nie kupi za żadne monety świata. Bywają trudne chwile, w których człowiek ma wszystkiego serdecznie dość. Bywają stresujące sytuacje, ale nikt nie mówi że będzie łatwo. Cytując mojego ucznia – “Psze Pana, bez stresu nie ma sukcesu”. I kurcze coś w tym jest…
Jednak jest cała masa kapitalnych momentów, w których zżywasz się z grupą, jesteś jej integralną częścią. W ciągu tygodniowego wyjazdu jestem w stanie więcej zrobić z dzieciakami (treningi, mecze) niż przez dwa miesiące pracy w ciągu roku szkolnego. To kapitalna inwestycja na przyszłość.
Czy pojechałbym jeszcze na obóz z całkowicie nową grupą dzieci? Na ten moment NIE. To ciężki kawałek chleba, zwłaszcza w pierwszych dniach, kiedy głównym celem jest integracja grupy. Nie, już nie mam cierpliwości, siły i chęci na nieprzespane noce. Co innego z grupą, z którą pracuję w ciągu roku – znają mnie dzieciaki, znają mnie rodzice, więc najtrudniejsza część obozu za nami. Możemy skupić się na pracy i wypoczynku. Czysto praktyczne podejście. Pamiętajmy, że każda grupa jest inna, nie zawsze muszą być trudne początki. Zresztą, jeśli ktoś lubi pracę z dzieciakami, to poradzi sobie w każdej sytuacji. Wybór należy do Ciebie.
Jeśli podoba Ci się wpis, śmiało polajkuj, udostępnij. Zachęcam do obserwowania mojego profilu na Instagramie wychowaniefizyczne.net_, na którym umieszczam fotki z meczów, treningów oraz podróży.