Canal+ Sport jest dla prawdziwego kibica tym, czym Rossman, Mohito dla kobiety. Bez niego nie da się żyć. Większość kobiet nie cierpi piłki nożnej. Określają często PN jako grę, w której banda 22 mężczyzn biega bez sensu za szmacianką po całym boisku. Nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą….
Nikt mi nie wmówi, że Polsat Sport, TVP Sport czy Eurosport ma lepszą lub przybliżoną ofertę programową. Nie dla kibica piłki nożnej. Nie interesują mnie afery związane z nieuczciwymi praktykami nc+. Było, minęło. Płacę 50 zł i mam dostęp do największych lig świata. Czego chcieć więcej?
Przed każdym weekendem mam dylemat, które mecze obejrzeć. Chcę je wszystkie wchłonąć. Niestety, sobota to czas zakupów, obowiązków, na które nie mam najmniejszej ochoty. Dlaczego akurat teraz? Przecież za chwilę kolejny szlagier w Premiership. Wzrok mojej żony mówi wszystko, najchętniej wyrzuciłaby dekoder za okno, ma dość. Weekend bez Premiership, to weekend stracony. Zasiadam głęboko w fotel, zapinam mocno pas i odpływam.
Maraton rozpoczynam w piątek, kończę tydzień później. W sumie końca nie widać. Zawsze jest jakiś mecz w TV, zawsze ten najważniejszy. Trudno i tym razem obejdzie się bez “na Wspólnej”. W końcu gra Chelsea-Manchester City. Tak w kółko. Do znudzenia, nie dla mnie, dla żony.
Zakupiłem C+ również z myślą o dobrej ofercie filmów. Zawiodłem się na całej linii. Mało premier filmowych, w dodatku wątpliwej jakości. Kolejny argument wypadł mi z ręki. W ciągu miesiąca nie obejrzałem ANI JEDNEGO dobrego filmu na C+. Francuski nadawca słynął z niezależnych, ambitnych produkcji. Teraz jest ich coraz mniej, a szkoda.
Koniec weekendu, teoretycznie wszystko wraca do “normy”. Nie! Są jeszcze powtórki meczów z weekendu. Nie oglądam ich w skupieniu, po prostu lecą w tle. Tak, jestem maniakiem piłki nożnej, czasami do przesady. Często słyszę, że mam wyłączyć TV, bo ciągle te mecze i mecze. Z drugiej strony nie dziwię się zdenerwowaniu mojej drugiej połówki. Też bym się wściekał, gdyby ciągle leciały kobiece programy (na samą myśl przechodzą mi ciarki po plecach), ale na szczęście nie mam tego problemu:)
Mamy jeden pokój, jeden telewizor, o jeden z mało. Walczę o pilot (o władzę?), żeby obejrzeć jeszcze jeden mecz. Jak zawsze ten najważniejszy. Czasami odpuszczam, ale jestem zły jak dziecko, któremu zabrano zabawkę. Nie płaczę.
Piłka nożna to nie wszystko, jest jeszcze NBA. Miałem długi rozbrat z najlepszą ligą koszykówki na świecie. Czas to zmienić. Z powodu pracy nie jestem w stanie oglądać meczów na żywo (żona może odetchnąć:D). Nie dość, że piłka nożna non stop leci w TV, to jeszcze koszykówka. Zwariować można. Przypominają mi się czasy dzieciństwa, gdzie moimi największymi idolami były gwiazdy NBA-Shaquille O’Neil, Miller, Payton, Bryant. Niesamowite, że po tylu latach, niektóre supergwiazdy, które pamiętam jeszcze jako dzieciak, nadal grają na parkietach NBA! Po 15 latach znowu zobaczyć ich w akcji? Nie mogę sobie odmówić.
To nie wszystko. Już w lutym rozpoczną się rozgrywki Ligi Mistrzów. Wtorki i środy z głowy. Nie zapominajmy, że za kilka miesięcy zaczynają się Mistrzostwa Świata w Brazylii. Jak to przy każdej międzynarodowej piłkarskiej imprezie (co dwa lata) żona deklaruje, że się ode mnie wyprowadzi. Dwa mecze w ciągu dnia, to za dużo, zwłaszcza przez miesiąc. Koniec końców nie jest tak źle (z punktu widzenia żony), wspólnie oglądamy mecze, tzn. połowę meczów. Resztę odpuszczam dla zachowania równowagi…