Kilka dni temu zakończył się kolejny rok szkolny. Niestety, młodsi już nie będziemy, ale piękni jak najbardziej. 10 miesięcy wytężonej pracy, czasem przyjemnej, czasem irytującej, nie zawsze efektywnej (tak, nauczyciele też marnują duuuużo czasu w szkole). To był dla mnie trudny okres (nowa szkoła, dodatkowe treningi oraz bambini w domu 🙂 Jestem zmęczony, wypalony, poddenerwowany i nieefektywny. Nawet najlepsze baterie nie pomogą, czas na przerwę. Dla dobra wszystkich.
Przyznajcie szczerze, ale z ręką na serduchu, jakie były reakcje znajomych, rodziny, kiedy oznajmiliście że od września zaczynacie pracę w szkole? Zdziwienie? Podziw? A może inna reakcja? Po kilku sezonach, pewnie nieraz słyszeliście – „Ty to masz dobrze, 18 godzin pracy”, „2 miesiące wakacji+ferie+masa innych wolnych dni”, „Rzucisz piłkę i chłopaki grają, prawda?”. A może jakieś inne motywujące teksty?
Choć raz w roku (zwłaszcza przed wakacjami) znajdą się osoby, które próbują uszczypnąć, niby pół żartem/pół serio wytknąć nam wolne wakacje. Niektóre grupy społeczne nie mogą znieść, że nauczyciel ma TYLE wolnego. Urlop nauczycielski – najbardziej wypominany urlop w Polsce. Nie dość, że pedagodzy mało pracują (ogólne przekonanie o 18 godzinnym tygodniu pracy), to jeszcze mają 8 tygodni laby. Bardzo boli, prawda?
Będzie bardzo krótko – 18 godzin pracy w tygodniu? Gdzie? Chyba na pół etatu w biurze albo innych magazynach. W szkole dostajesz kasę za godziny dydaktyczne (tak, pełny etat wynosi 18 godzin) za pozostałe czynności, obowiązki nikt Ci nie da złamanego grosza. Wiedzą o tym Ci, którzy choć tydzień przepracowali w polskiej oświacie. Tyle w temacie.
Każda grupa zawodowa ma swoje przywileje, nie mam zamiaru wypominać górnikom i policjantom wcześniejszej emerytury. Tak można wyliczać bez liku. Nie mój cyrk, nie moje małpki. Jeśli nie podoba Ci się w obecnej pracy, to ją zmień. Masz za mało wolnego czasu? Zmień pracę. Za mało zarabiasz? Wybierz inny zawód. Jest tyle możliwości, każdy jest kowalem swego losu. Na szczęście. Wiem co piszę, pracowałem w niejednym miejscu, za różną stawkę (czasem kompromitująco niską), w każdych warunkach, z różnymi ludźmi. Bogate doświadczenie zawodowe pozwoliło mi spojrzeć na pracę w szkole z innej perspektywy.
Wiele osób pisze do mnie z zapytaniem, czy warto pracować w szkole. Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, każdy z nas ma różne potrzeby i ambicje. Wiele rzeczy w polskim szkolnictwie doprowadza mnie do szału, począwszy od wszechobecnej biurokracji, skończywszy na śmiesznym wynagrodzeniu. To nie jest tak, że nie myślałem o zmianie pracy, nikt mnie na siłę nie trzyma. Zawsze kalkuluję i wybieram najlepszą dla mnie opcję. Dlaczego jeszcze nie odszedłem ze szkoły? W tym zawodzie mogę stale się rozwijać, mam cały czas kontakt ze sportem, mogę realizować inne projekty (praca w klubie sportowym, blog). A gdzie największa zaleta, czyli wolne wakacje? Ok, 2 miesiące wolnego to raj dla wszystkich. Też tak myślałem kilka lat temu. Ale… o tym później.
Nie zamierzam nikogo przekonywać, że praca w szkole to ciężki kawałek chleba. Najłatwiej jest krytykować z boku, nie znając realiów polskiego szkolnictwa. Ciągłego hałasu, sterty dokumentów, dziesiątkach godzin spędzonych na radach pedagogicznych, szkoleniach, zebraniach, konsultacjach, imprezach etc. To wszystko nie ma znaczenia, liczy się tylko mityczne 18 godzin pracy oraz dużo wolnego czasu. Proszę, zapytajcie moją żonkę, ile czasu zajmuję mi uzupełnianie dziennika elektronicznego, pisanie sprawozdań, wniosków etc. Tak, jestem „zwykłym” nauczycielem WF-u, bez wychowawstwa. Nie wstydzę się wolnych wakacji.
Pod koniec czerwca wszyscy jesteśmy zmęczeni. Uczniowie, rodzice i nauczyciele nerwowo odliczają dni, minuty do końca roku szkolnego. Ostatni tydzień roku szkolnego to piknik, w którym nikt już nie chce brać udziału. Nawet idealiści mają dość. Nawet Ty.
Niektóre memy podbiły moje serce. Uwielbiam!
Wiele osób wypomina nam wyjątkowo długi urlop wakacyjny. Puk, puk! Kto komu broni iść na studia pedagogiczne i uczyć w szkole? Najwięksi frustraci widzą nasz zawód tylko przez pryzmat wolnych wakacji. Tak jest łatwiej, można wylać kubeł niewybrednych komentarzy (nauczyciel to leń!), poczuć się lepiej, niektórzy w ten sposób próbują się dowartościować. Z czego to wynika? Z traumatycznego doświadczenia szkolnego? Ogólnej niechęci do nauczycieli? A może z czystej zawiści?
Wolne wakacje to istotna zaleta pracy w szkole, ale… każdy kij ma dwa końce. Żeby nie było zbyt różowo-nie mogę wziąć urlopu w dowolnym okresie w roku, a wszystkie wyjazdy muszę zaplanować na lipiec/sierpień, kiedy ceny wypoczynku są kosmiczne. Czasem zaporowe. Ciągłe dyżury szkolne powodują, że od wielu lat nie byłem na majówce. Zawód nauczyciela to był mój świadomy wybór, wiedziałem czego się spodziewać po pracy z maluchami, niczego nie żałuję.
Dwa miesiące przerwy od szkoły pozwoli mi się zregenerować, ochłonąć, nabrać nowych sił na przyszły rok szkolny. Wakacje to czas, w którym mogą skupić się w większym stopniu na blogu, pojechać z dzieciakami na obóz. Na pewno nie będę narzekał na brak zajęć!
Czy nauczyciele muszą wstydzić się wolnych wakacji? Wolne żarty, nawet jeśli nic bym nie robił, leżał do góry brzuchem, mam prawo do wypoczynku. Jeśli masz coś do tego, to już Twój problem 😉
Ładujemy baterie, wypoczywamy, czilujemy. Do zobaczenia we wrześniu!