W pierwszych latach rozwoju dziecka to rodzic jest osobą najważniejszą, która stanowi dla dziecka model i autorytet, jednak z czasem rolę tę przyjmuje także inny dorosły – nauczyciel lub trener – który zaczyna oddziaływać na rozwój małego sportowca. Czasami rodzic przyjmuje rolę trenera, dbając nie tylko o wychowanie swojej pociechy, ale także nadzorując sportowy rozwój. Czy rodzice mogą rzetelnie i obiektywnie ocenić możliwości swojego dziecka. Czy rodzic może być dobrym trenerem?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której zawodnik wraca do domu po ciężkim treningu, wchodzi do swojego pokoju, aby odstawić torbę i słyszy wołanie trenera: „obiad za 10 minut!”. Innymi słowy, co, jeśli wspomniana triada jest parą, gdzie rodzic występuje również w roli trenera?.
Jaki chce, żeby był…
Każdy z nas ma własne wyobrażenie na temat cech idealnego trenera, zawodnika, rodzica, przykładnego dziecka. Czasami zdarza się tak, że nasze wyobrażenia czy też oczekiwania w stosunku do osoby pełniącej daną rolę nie pokrywają się z rzeczywistością. Jak zatem wyglądają oczekiwania młodych zawodników w stosunku do rodziców i trenerów?
Jaki jest według Ciebie idealny… | |
Rodzic? | Trener? |
− stara się mnie zrozumieć,− zawsze znajdzie dla mnie czas,− troskliwy, ale bez przesady,− wspiera mnie,
− nie wtrąca się w nie swoje sprawy, − jest zawsze przy mnie, − ufa mi, − kocha mnie najbardziej na całym świecie, − nie krzyczy i słucha, co niego mówię, − przychodzi oglądać mnie podczas meczy/zawodów, − wie, że mam „odpały” |
− umie rozładować napięcie,− da się z nim pogadać,− można mu zaufać,− konkretny i wymagający,
− wie, kiedy dzieje się ze mną coś złego, − zależy mu na mnie, − ma dużą wiedzę i wie, jak mną pokierować, − pomaga mi się podnieść po porażce, − nie pozwala mi odpuszczać, − potrafi zmotywować, − stoi za mną murem |
Źródło: opracowanie własne |
Na podstawie powyższej tabeli, w której zestawiono przykładowe „pożądane” cechy idealnego rodzica i idealnego trenera, można wywnioskować, że wyłaniają się z nich dwa nieco odmienne portrety. W pierwszym przypadku zawodnicy oczekują od rodzica bezwarunkowego wsparcia i akceptacji. Chcą, żeby towarzyszył im i obserwował ich poczynania sportowe. Natomiast idealną postać trenera sportowcy wyobrażają sobie jako wyrozumiałą, na którą mogą liczyć. Ale też swego rodzaju drogowskaz – gdy doznają chwil zwątpienia i słabości, który pokazuje im cel i kierunek działania.
Rodzic-trener
Pozwolę sobie przytoczyć przykład zawodniczki jednego ze sportów indywidualnych, która trenowała pod okiem swojego wujka – bardzo bliskiej rodziny. Jako że dziewczyna była utalentowana, oczekiwania w stosunku do niej były wysokie, w związku z czym trener zawieszał jej poprzeczkę wysoko, co niestety w konsekwencji przynosiło liczne kontuzje oraz silny stres młodej sportsmenki. Co więcej, relacje trenersko-zawodnicze przenosiły się również do życia rodzinnego, kiedy to przykładowo przy stole wigilijnym zawodniczka zwracała się do wujka słowami „czy trener mógłby podać mi rybę”. I choć młoda sportsmenka rzeczywiście odnosi sukcesy, to jej relacje z trenerem, choć pełne respektu z jej strony, nie są najlepsze.
Przytaczając inne przykłady, myślę, że dość powszechnie znanymi przypadkami, gdy rodzic pełnił funkcje trenera swoich dzieci, są siostry Agnieszka i Urszula Radwańskie oraz Serena i Venus Williams. Agnieszka Radwańska i siostry Williams święcą triumfy na światowych kortach i robią karierę, jakiej zapewne ojcowie-trenerzy im życzyli. Jednak w mediach dość szerokim echem rozeszły się relacje na temat stosunków sióstr Radwańskich z ich ojcem. Z kolei historię obydwu amerykańskich zawodniczek oraz ich drodze pod okiem zdeterminowanego ojca – który prowadził je, można rzec, żelazną ręką – pokazuje dokument pt. Raising tenis aces: The Williams story[2], przedstawiający ich drogę na szczyt tenisowego rankingu.
Ojciec innego wybitnego sportowca, Tigera Woodsa, poza rozwijaniem jego talentu golfowego dbał również o rozwój odporności psychicznej w stresujących sytuacjach. Odbywało się to w taki sposób, że chłopiec miał za zadanie trafić do dołka, podczas gdy jego opiekun dostarczał mu bodźce przeszkadzające, takie jak na przykład głośną muzykę. Inny przypadek, który choć nie dotyczy relacji syn – ojciec, pokazuje wyjątkowość relacji, jaka łączy zawodnika z trenerem. Michael Phelps w swojej biografii opisuje, że jego trener, choć podczas treningów był nieugięty, nieustępliwy i wymagający, to poza nimi był osobą, na której mógł polegać, która była dla niego poniekąd jak ojciec, bez którego się wychowywał.
Zatem niewątpliwie połączenie obydwu funkcji, to znaczy rodzica i trenera, może przynieść sporo korzyści zawodnikowi, jednak wiążą się z tym również pewne zagrożenia, które swoim oddziaływaniem mogą sięgać bardzo daleko.
W czym tkwi szkopuł?
W literaturze dotyczącej relacji między trenerem a rodzicami podkreśla się, aby żadna ze stron nie wchodziła w kompetencje drugiej, czyli rodzice są specjalistami od wychowywania, natomiast trener od rozwijania potencjału sportowego dziecka. Psychologowie zwracają również uwagę na to, aby dorośli – trener i rodzic – nie podważali wzajemnie swojej pozycji ani autorytetu, grając na emocjach dziecka i na przykład każąc mu wybierać, kto jest ważniejszy.
Mogłoby się wydawać, że w sytuacji, gdy rodzic i trener to jedna i ta sama osoba, problem ten przestaje istnieć. Poniekąd jest to prawda, jednak mogą się tu pojawić nowe, inne trudności.
Rozdzielenie życia zawodowego od prywatnego nie zawsze jest łatwe w realizacji, aczkolwiek jest to umiejętność, której można się nauczyć. Znam trenerów, którzy odpowiadają za szkolenie dzieci należących do swojej rodziny – chrześniaków, kuzynów, synów czy córki. To, na co zwracają uwagę, to fakt, że czasami jest im trudno zachować odrębność między relacjami zawodowymi a rodzinnymi z młodymi zawodnikami.
Faworyzowanie zawodnika na tle innych
Praca z grupą dzieci lub młodzieży, w której trenuje również własna latorośl, może wiązać się brakiem obiektywizmu w zachowaniu dorosłego rodzica-trenera.
1: Dwóch zawodników ma dokładnie taki sam poziom sportowy. Kogo wystawisz na najbliższe spotkanie?
Z perspektywy rodzica stwarzanie dziecku jak największej liczby okazji do sprawdzenia siebie jest jak najbardziej zrozumiałe. Perspektywa trenera z kolei wskazuje na dawanie szansy tym zawodnikom, którzy ciężko zapracowali na swoją pozycję, którzy są perspektywiczni. Oba podejścia nie wykluczają się, jednak w powyższej sytuacji decyzja trenera-rodzica może być niełatwa (np. „dam synowi/córce szansę; gdy zobaczy, że potrafi, to będzie ciężej pracować”). Oczywiście można się odnieść do wymogów profesjonalizmu i etyki zawodowej, nie chodzi tu jednak o ocenianie.
2: Czasami trzeba krzyknąć na zawodnika, bo inaczej nie zrozumie.
W przypadku młodych zawodników trenujących w towarzystwie rówieśników gwałtowne napomnienie i przypomnienie o dyscyplinie są jednym ze sposobów zaprowadzenia porządku. Niekoniecznie musi mieć to związek z niekontrolowaniem emocji przez trenera. Taki rodzaj strofowania zawodników raczej nie wzbudza wyrzutów sumienia u szkoleniowca, jednak jeśli jest on skierowany w stosunku do jego własnych dzieci-sportowców, może pojawić się nutka wątpliwości, przykładowo „czy rzeczywiście musiałem/musiałam się tak unosić i krzyczeć na niego/nią”. Może zatem następnym razem nie krzyknąć, ale tylko upomnieć i przypomnieć?
3: Zbyt wysokie wymagania w myśl zasady „jak to, moje dziecko nie potrafi?!”
Każdy rodzic oczekuje dla swojego potomstwa jak najlepszych rzeczy i jeśli się to nie udaje, może czuć rozczarowanie. W przypadku rodzica-trenera zaprzepaszczenie ogromnej liczby godzin spędzonych nad ćwiczeniem techniki i dopracowywaniem szczegółów może być trudne do zaakceptowania. W rezultacie może to doprowadzić do „równania w dół” swojej pociechy z innymi zawodnikami, co jest bolesne dla młodego zawodnika i może działać demotywująco. Stawianie dziecku wyśrubowanych wymagań również może wiązać się z brakiem pożądanych efektów, ponieważ młody człowiek będzie odczuwać zbyt dużą presję (np. „inni sobie radzą, ale ty powinnaś lepiej, bo jesteś moją córką!”).
4: Mówisz to jako mój ojciec czy jako trener?
Bycie w połowie trenerem, a w połowie rodzicem wiąże się z koniecznością dzielenia swojego czasu na dwie role społeczne. Choć zasady mogą być jasne: „na treningach i zawodach jestem twoim trenerem, w domu jestem twoim tatą/mamą”, to zachowanie tej równowagi w życiu rodzinnym i zawodowym może stanowić nie lada wyzwanie.
A zalety?
Abstrahując od niebezpieczeństw związanych z piastowaniem obydwu ról – trenera i rodzica, rozwiązanie to ma również pozytywne aspekty. Jednym z nich jest możliwość obcowania z dzieckiem i od najmłodszych lat wykształcanie w nim poprawnych wzorców i nawyków ruchowych.
Myślę, że dla rodzica-trenera może być to podwójne wyzwanie, aby wziąć odpowiedzialność za swoje działania zarówno jako opiekun, jak i szkoleniowiec oraz że możliwe jest połączenie i pogodzenie tych dwóch funkcji.
Autorem wpisu jest Dominika Zapotoczna.
MAGAZYN TRENERA
Wiecej profesjonalnym artykułów z zakresu aktywności fizycznej znajdziecie w Magazynie Trenera.