Święta, święta i po świętach. 3 kg masy do przodu (teraz czas na siłę), polska wieś nie sprzyja trzymaniu mistrzowskej formy. Zwłaszcza w święta. Zwłaszcza z całą rodziną, gdzie każdy dokłada ciągle nowe pyszności na talerz. Trochę odpoczynku, nudy pełną gębą, bez internetu, bez c+. Koszmar dla mieszczucha z krwi i kości. Jednak to niezbędny czas na wyciszenie, podładowanie energetycznych baterii. Zwarty i gotowy mogę przystąpić do pracy:)
Bezpieczeństwo na lekcji wychowania fizycznego. Czemu akurat teraz zajmuję się tym tematem? BHP-owcy z Czechosłowacji stwierdzili ostatnio, że w łódzkich szkołach jest za dużo wypadków na lekcji WF-u. Sam termin “wypadek” brzmi złowieszczo, prawda? Od razu przychodzą na myśl połamane ręce, skręcone kolana w biodrze, krwotoki i takie tam, i takie tam. Istny OIOM w szkołach podstawowych. Nie bądźmy śmieszny, 95% urazów w szkołach to drobne potuczenia, obtarcia, siniaki. Na wstępie zaznaczam, że dla mnie wszystkie urazy, uraziki to ZDARZENIA. Wypadki zostawmy policjantow, pogotowiu i innym służbom.
W dzisiejszym wpisie nie skupię się na rażących zaniedbaniach z zakresu bezpieczeństwa na lekcji WF-u, bo takowe zdarząją się, ale wiem że Was to nie dotyczy. Nie chcę też nikogo atakować, no może trochę BHP-owców, oni doczepiają się do nas (za to im płacą), więc ja też trochę pogryzę. Ale tylko troszczekę, bez obaw.
Po czym BHP-owcy stwierdzili, że w szkołach jest niebezpiecznie? Jak sami dobrze wiecie, każdy wypadek, tfu, zdarzenie musimy zgłosić (wypełnić kartę wypadku) do sekretariatu. Nie ważne, czy to jest stłuczenie, skręcenie kostki, czy poważne złamanie. Tak, zgłaszczam każdy wypadek, nawet gdy jestem pewny, że to drobna błahostka. Dmucham na zimne, choć nie bardzo podobają mi się procedury obowiązujące w każdej szkole. Każde zgłoszenie traktowane jest tak samo, na tej podstawie BHP-owcy porównują liczby wypadków/zdarzeń w kilku szkołach.
“Istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa, statystyki”
Benjamin Disraeli
Większość patrzy tylko na suche statystyki, które nieodzwierciedlają pełnej rzeczywistości. To, że w jednej szkole jest mniej wypadków, przepraszam, zdarzeń nie znaczy, że jest bezpiecznej na lekcji. Bo nie każdy nauczyciel zgłasza zdarzenia, a same zdarzenia nie są sobie równe. Każda szkoła ma inne warunki bazowe, wyposażenie, inną liczebność uczniów na lekcji. Zmiennych decydujących o bezpieczeństwie na lekcji jest tak dużo, że jakiekolwiek porównania szkół w tym aspekcie nie mają sensu. Wiem, bo pracowałem w kilku szkołach, w boskich warunkach, jak i w klaustrofobicznych pomieszczeniach tzw. małych salach gimnastycznych. Bardzo małych salach gimnastycznych.
Nie przegap: Duża intensywność w małej sali gimnastycznej? Tak, to możliwe!
Bezpieczeństwo na lekcji wychowania fizycznego/treningu to dla mnie absolutny priorytet. Mogę nie zrealizować celu głównego, może nie starczyć mi czasu na wszystkie ćwiczenia, ale zawsze staram aby każdy czuł się bezpiecznie na lekcji. Staram się. Nie jestem w stanie zapewnić w 100% bezpieczeństwa wszystkim uczniom. Nie łudz się, Ty też nie przewidzisz wszystkiego na lekcji, choćby nie wiem jakbyś przygotował lekcje. Minimalizuję zagrożenie związane z urazami, ale zdarzeń losowych nie jesteśmy w stanie uniknać. No chyba, że nic nie będziemy robić, uczniowie będą siedzieć na ławkach, a my zajmiemy się teorią. Możesz zabezpieczyć całą salę gimnastyczną gąbkami, używać gumowych piłek, a i tak dzieciaki będą łapały urazy. Prędzej, czy później. Byłem świadkiem niejednego urazu, który w teorii nie miał prawa bytu. Jak można logicznie wytłumaczyć uraz dziecka, który na równym parkiecie potyka się o własne nogi? Wydaje Ci się, że “zbijak” gumową piłką jest w 100% bezpieczny? To co powiesz na to – dziecko doznaje urazu, gdy naskakuje na piłkę (unika zbicia podczas podskoku nad piłką). Takich przykładów są dziesiątki, jesteś w stanie wszystko przewidzieć?
Nie dajmy się zwariować, każda zabawa jest potencjalnie niebezpieczna. Unihokej? Nie, przypadkowo można dostać kijem. Koszykówka? Eeeeee, piłka może połamać palce. Gimnastyka? Broń bosze, za twarde materace. Więcej przykładów? Nikt mi nie wmówi, że “berek” jest bezpieczną zabawą w 20-osobowej grupie w małej sali. Nie jest. I tak będę ją stosował…
95 % sal gimnastycznych powinna zostać zamknięta. Zdecydowana większość polskich sal gimnastycznych przypomina klatki, nie ma mowy o prawidłowej odległości między liniami a ścianą. Bądźmy realistami…
Kto choć raz grał w piłkę na podwórku, na boisku, w sali gimnastycznej, ten wie że kontuzji nie da się uniknąć w sportach drużynowych. Nieraz miły kolega z drużyny przeciwnej poskrobie po Achillesach, przypadkowo uderzy łokciem, gdzieś się potkniemy o nierówną murawę na Orliku. I milion innych zdarzeń, które przytrafiają się w najmniej oczekiwanym momencie. Ok, BHP-owcy niekoniecznie grali kiedykolwiek w piłkę (serio?), ale mogli chociaż raz oglądać mecz w TV. W każdym meczu piłkarze/szczypiorniści/siatkarze doznają urazów w wyniku: kontaktu z przeciwnikiem, przeciężenia, zmęczenia, innych zdarzeń losowych. To samo tyczy się dzieciaków ćwiczących na lekcji wychowania fizycznego. Do tego dochodzą emocje, często brak kontroli nad własnym zachowaniem, brak świadomości zdrowotnej. Sami wiecie, że nietrudno o zdarzenie.
Gdy już zdarzy się wypadek (odpukać) to nauczyciel jest pierwszym winnym. Zawsze można przeprowadzić inaczej zajęcia, zastosować inne metody, prawda? Do wszystkiego można się przyczepić, parafrazując powiedzenie rodem z PRL – dajcie mi nauczyciela, a znajdę na niego haka. Czasem przez pół roku nic nie zgłaszałem, po czym w tygodniu musiałem wypałnić trzy karty wypadku. Apeluję o zdrowy rozsądek, wypadki były, są i będą się zdarzały na lekcji WF. Ci co nie rozumieją tego, to albo nie mają/mieli nic wspólnego ze sportemu, albo cechują się brakiem zdrowego rozsądku i nadmiernym przywiązaniem do przepisów, które często nijak mają się do rzeczywistości, polskiej rzeczywistości.
Podsumuwując-dajmy sobie spokój ze statystykami, róbmy swoje, minimalizujmy ryzyko pojawienia się urazów u dzieci. 3majcie się!
PS Za niecałe 3 miesiące wakacje 😀