Codziennie jesteśmy zalewani tysiącami informacji, często nieistotnych, a jednak przykuwających naszą uwagę. Chaos, kompulsywne sprawdzanie powiadomień na smartfonie, panika przed czymś, co może nas bezpowrotnie ominąć, jeśli nie będziemy na bieżąco w mediach społecznościowych. Przykładów współczesnego niewolnictwa można mnożyć, niestety, większości z nas to dotyczy, choćbyśmy się tego wypierali, to nie uciekniemy od codzienności. Nieustannie ktoś lub coś chce naszej uwagi, wszelkie rozpraszacze zabierają lwią część naszego czasu.
Kiedy ostatnio oglądałeś cały mecz/serial bez spoglądania na smartfon? Puk, puk! Może ktoś napisał na messengerze, na ekranie blokady pojawiły się nowe powiadomienia z fesja, mejl z ofertą banku i tysiąc innych pierdół, które (nie)mogą poczekać. Musisz sprawdzić! Każdy jest od czegoś uzależniony.
Dzisiaj praktycznie każdy trener/nauczyciel może w kilka minut znaleźć środki treningowe, gotowe konspekty zajęć, plany treningowe. Wszystko jest na wyciągnięciu ręki. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś podbił świat, w końcu masz tyle możliwości samorealizacji, dostęp do wiedzy. Możesz wszystko i wszystkich trenować…
A może warto postawić na prostotę, jedną rzecz, zamiast łapać kilka srok za ogon? Czy mniej znaczy lepiej?
BYŁO…
Przypomnijcie sobie Wasze początki pracy… W jaki sposób organizowaliście pierwsze zajęcia ruchowe? Czy realizowaliście jeden cel? Śmiało, sięgnijcie bliżej/dalej do zakamarków pamięci… Biedny człowiek chciał przełożyć wszystko ze studiów na zajęcia praktyczne, już wtedy wydaje się że możemy wszystko. Początki zawsze są ciężkie, bez względu na dziedzinę życia… Człowiek robi głupie rzeczy (z perspektywy czasu), zwłaszcza na początku swojej drogi zawodowej. I to jest normalne, tylko w ten sposób zdobywamy doświadczenie, uczymy się na własnych i cudzych błędach.
Na pierwszych treningach (i nie tylko) jest chaos, całkowity misz-masz organizacyjny, nie wspominając o braku realizacji celu treningu. Zderzenie teorii (studenckiej) z praktyką szkolną/treningową w iście hollyłódzkim stylu. Pamiętam, że na pierwszych treningach chciałem zrealizować wszystkie elementy piłkarskiego rzemiosła. Było absolutnie wszystko – prowadzenie piłki, przyjęcia, podania, uderzenia do bramki, stałe fragmenty. Poplątanie z pomieszaniem, bez planowania, większej refleksji, świadomości celu. Człowiek renesansu. Byłem niecierpliwy, szybko przechodziłem z jednego ćwiczenia do drugiego, w końcu musiałem zrealizować cały materiał na jednym treningu, prawda?
Realizacja wielu celów treningowych to błąd szkoleniowy. To tak jakby uczniowie na lekcji matematyki (wybaczcie porównanie do przedmiotu szkolnego), na której uczniowie uczą się od razu dodawania, odejmowania, dzielenia, mnożenia, pierwiastków etc. A najlepiej jeszcze działań z jedną niewiadomą. Mission impossible.
Oczywiście, potrzebowałem do tego całą masę kolorowego sprzętu sportowego – miało być ładnie na boisku jak na festynie, a sam trening przede wszystkich efektowny. Za punkt honoru postawiłem sobie, że nigdy nie powtórzę tego samego treningu. Boisko wyglądało jak lotnisko w Berlinie – dziesiątki stożków, pachołków, znaczników, obręcze gimnastyczne porozrzucane na placu gry. Było kolorowo, co tylko dusza zapragnie! Trening był efektowny, ale czy efektywny? Śmiem wątpić. Za bardzo skupiałem się na atrakcyjności treningu, a za mało na celu głównym. Na swoje marne usprawiedliwienie dodam, że pracowałem z grupami rekreacyjnymi, gdzie atrakcyjność ma duże znaczenie, chyba nie muszę pisać, że to zupełnie inna praca niż z grupami ligowymi.
Teraz nie potrzebuję wiele sprzętu sportowego, żeby zorganizować jednostkę treningową z wyznaczonym celem głównym. Dobieram środki treningowe pod daną grupę, a nie na odwrót. Żebyście mnie źle nie zrozumieli – nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu dużej liczby sprzętu na treningu (po to w końcu jest!), czasem zdarza mi się rozłożyć cały swój majdan na boisku, ale tylko wtedy gdy pomaga mi to zrealizować założenia treningowe.
Wszystko zależy od naszej grupy, zajęcia muszą być w pewnym stopniu atrakcyjne, aby zachęcić uczestników do aktywnego uczestnictwa, ale sama atrakcyjność nie powinna być celem sama w sobie. W prostocie siła.
JEST
To były początki, ale proszę Was teraz żebyście odpowiedzieli na następujące pytanie – ilu z Was po danym szkoleniu/kursie wykorzystuje OD RAZU poznane środki treningowe podczas następnego treningu? W niedziele poznajemy ćwiczenia, w poniedziałek już “testujemy” je na swoich podopiecznych, zgadza się? Tak, nie ma w tym nic złego, tylko ważna jest nasza świadomość – po co są te ćwiczenia, w jakim celu, czy są odpowiednie dla naszej grupy. Odpowiednia modyfikacja, dostosowanie poziomu trudności do naszej grupy, progresje to klucz do sukcesu.
Nie ma nic gorszego niż bezmyślne kopiowanie 1v1…
Z czego wynika kopiowanie środków treningowych 1 do 1? Myślę, że z braku wizji gry, nieznajomości własnej grupy, braku kreatywności. Internet to nieoceniony źródło wiedzy, ale tylko wtedy, kiedy będziemy mogli z niej praktycznie i świadomie korzystać w codziennej pracy.
“Z zasady Pareta (80/20, gdzie za 80% sukcesów stoi tylko 20% całkowitego wkładu pracy) płynie bardzo konkretny wniosek: większość tego, co osiągamy, jest wynikiem niewielkiej części tego, co robimy.” Gary Keller
Większość z nas, trenerów, jest odpowiedzialna nie tylko za proces treningowy (planowanie, organizacja i prowadzenie jednostek treningowych), ale także ma szereg innych zadań “okołotreningowych” (współpraca z rodzicami – grupa na FB, organizacja sparingów, turniejów, dbanie o sprzęt sportowy), nie wspominając o obowiązkach wynikających z innych prac zarobkowych. Chyba, że żyjecie tylko z piłki nożnej, to tylko pozazdrościć 🙂 W wirze pracy łatwo zatracić nasz główny cel – trening piłki nożnej dzieci. Bywały momenty, w których więcej czasu spędzałem na otoczce wokół treningu, niż na samej jednostce treningowej. Proporcje zaangażowania, pracy niepokojąco przesunęły się w niewłaściwym kierunku. Warto wyrobić sobie nawyk skupienia się na jednej rzeczy, tej najważniejszej. Nie jest to łatwe, ponieważ inne sprawy mniej istotne będą niezałatwione, ale z drugiej strony człowiek nie jest w stanie wszystkich spraw ogarnąć w takim samym stopniu. Mniej znaczy więcej. Ograniczenie się polega na zignorowaniu wszystkiego, co w danej chwili zrobić można, i zrobieniu tego, co zrobić trzeba. Umiejętna selekcja stanowi najskuteczniejszy sposób na osiągnięcie najlepszych efektów w naszej pracy. Wyznaczenie priorytetu to podstawa efektywnej pracy, inne rzeczy/sprawy do załatwienia mogą poczekać, świat się nie zawali…
“Tylko jedna rzecz może być tą najważniejszą. Wiele spraw może być istotnych, ale najważniejsza – tylko jedna.” Ross Garber
Każdy z nas ma określone zasoby czasu i energii, jeśli więc będziemy starać się wydatkować je na wszystko po trochu, niewiele dokonamy.
Cały tekst jest o prostocie, o koncentracji na jednej rzeczy, o efektywnym ukierunkowaniu swoich działań. Sam nieraz złapałem się na zbyt długich monologach przedmeczowych, punktowałem elementy, nad którymi moja drużyna musi się skupić, zanim wyznaczyć jeden cel (oprócz wygrania meczu, który zawsze powinien być na pierwszym miejscu). Obecnie daję krótkie komunikaty, bez zbędnego gadulstwa, zwłaszcza że dzieciaki po pewnym czasie wyłączają się, tracą koncentrację. Nie dziwię się im, mniej znaczy więcej…
Jeśli tłumaczenie danego ćwiczenia lub gry zajmuje więcej czasu niż sam płynny jego przebieg, to powinna nam się zapalić czerwona lampka w głowie. Jest kilka opcji – 1. przekombinowaliśmy z zasadami gry/ćwiczenia 2. Ćwiczenie/gra jest niedostosowana do poziomu umiejętności grupy, 3. musimy popracować nad lepszym przekazem treści/pokazem. Z każdym kolejnym treningiem poznajemy nie tylko naszą grupę, ale także siebie, kluczowe jest wyciąganie wniosków z własnych błędów.
Piłka nożna to prosta gra (względnie), po co komplikować proste sprawy? Zamiast tłumaczyć, wymyślać nowe skomplikowane środki treningowe, lepiej skupić się na prostocie/detalach. W zwykłych małych grach można wyłapać to, co niezbędne, co dla nas najważniejsze w danym momencie.
Mam wiele do poprawy…
Czasami chcę przedobrzyć, przeskoczyć kolejny etap szkolenia, wymyślając albo dając swoim chłopakom zadania, na które nie są jeszcze przygotowani pod wieloma względami (mentalnie, fizycznie, technicznie, taktycznie). I co gorsza, zdarzało mi się mieć pretensje do zawodników, że nie wykonywali moich poleceń… Na szczęście dla wszystkich, teraz postawiłem na prostotę.
Na moich treningach trzymam się zasady TU i TERAZ. Maksymalne skupienie na celu, koncentracja oraz dyscyplina.
Dlaczego mniej znaczy więcej?
Podczas mikrocyklu treningowego skupiam się na celu głównym, który w danym przedziale czasowym jest dla mnie najważniejszy. Oczywiście, nie pomijam innych elementów (jeden cel wynika z drugiego), zwracam na nie uwagę, ale w mniejszym zakresie niż ów cel główny. Na moich treningach nie ma wymyślnych gier z ograniczeniami, skomplikowanych ćwiczeń w formie ścisłej. W prostocie siła. Podstawowym środkiem treningowym są małe gry (3v3, 4v4), które w dużym stopniu oddają warunku meczowe. W grze 3v3 można odnieść się do wszystkich fundamentów gry.
Za pomocą prostych środków treningowych mogę skupić się na detalach.
Nie ma znaczenia sposób organizacji danego ćwiczenia, gry ale JAK zawodnicy realizują założenia treningowe. Jeszcze raz powtarzam – nie co, ale jak. Prosta zasada, która ma niebagatelne znaczenie w całym procesie treningowym.
BĘDZIE…
Mamy rok 2020, cały czas realizuje wyznaczone cele zawodowe. Praca każdego trenera ewoluuje, to co czytasz w tym wpisie może stracić na ważności za kilka lat. A może będzie to jeden z tych wpisów, które są na tyle uniwersalne, że można je polecać w każdych okolicznościach. Trzymam się swojej idei gry, czas pokaże czy poszedłem dobrą drogą.
Nic nie planuję w dłuższej perspektywie czasu, ostatnie miesiące dały mi wiele do myślenia. To będzie ciekawy sezon, oby bez przerwy, ponownego zamknięcia w domu. Jak to mówi moja~4 letnia córka: – Tato, przecież koronę ma królowa, a nie wirus!
Piątka!