Wiecie doskonale, że piłka nożna będzie zawsze sportem numer jeden w moim serduchu. Co nie znaczy, że inne dyscypliny sportowe są mi całkowicie obojętne. Wręcz przeciwnie, czerpię z nich inspiracje, które potem wykorzystuję w swoich treningach piłkarskich. Dziś pokaże Wam, jak można wykorzystać elementy żużla w piłce nożnej. Myślisz, że to niemożliwe?
Żużel czy piłka nożna? Piłka nożna czy żużel? W Toruniu mieszkańcy nie do końca mogą się zdecydować, która z tych dyscyplin króluje. Zawodnicy AFTH potrafią to połączyć! 🙂
Zawodnicy walczą o pozycję jak w żużlu, z tym że w moim ćwiczeniu dozwolony jest kontakt fizyczny. Ćwiczenie świetnie sprawdza się przy dużej ilości zawodników (duża intensywność). Ustawienie w dwóch rombach. Na sygnał prowadzącego “prawo” lub “lewo” pierwsi zawodnicy wybiegają ze swoich rzędów, w podaną stronę, obiegają pachołki (mniejszy romb), po czym wracają na koniec rzędu. W momencie wykonania pełnego okrążenia przez pierwszego zawodnika, drugi zawodnik z rzędu wybiega. Możemy wprowadzić element rywalizacji o pozycję (walka “bark w bark”). W młodszych grupach zachęćcie dzieciaków do wydawania oddźwięków silnika. Niech zrobią hałas jak na prawdziwym meczu żużlowym.
Macie obawę, że zawodnicy mogą się ze sobą zderzyć? Też tak myślałem. Nic bardziej mylnego! Nawet starsze dzieci mają czasem problem z określeniem kierunku (gdzie jest prawy i lewy). Dokładnie poinstruujcie swoich podopiecznych, w którą stronę mają się poruszać. Po kilku rundach zmieniamy kierunek biegu. Inna wariacją ćwiczenia jest bieg do środkowego i pierwszego prawego pachołka. Możecie sami dowolnie modyfikować ćwiczenia na 222 różnych sposobów.
Nie zapomnij zajrzeć: Jaki powinien być trener przedszkolaków?
Większość ćwiczeń, gier i zabaw ruchowych na blogu jest mojego autorstwa. Tym razem nie było inaczej. Często nowe ćwiczenia wymyślam spontanicznie podczas treningu. Analizuję ustawienie sprzętu z poprzedniego ćwiczenia, dobieram nowe środki, wymyślam zabawy i voila!
Nie bójcie się eksperymentować z nowymi grami, zabawami, ćwiczeniami.
Nie raz zdarzyło mi się przekombinować ćwiczenia, utrudnić zasady do granic absurdu. To, co nie wyjdzie w jednej grupie, może okazać się strzałem w “dziesiątkę” u innych zawodników. Ten, kto nie ryzykuje, nie pije szampana…
Staram się unikać oczywistych oczywistości, ale nie mając praktyki (tylko wiedzę teoretyczną) daleko nie zajdziesz. Mój blog może być tylko (i aż) inspiracją do zorganizowania efektywnych zajęć ruchowych, (niekoniecznie w tradycyjny sposób), ale wszystko zależy od Ciebie.
Miałem dość teorii na studiach, gardzę wykładowcami, którzy nigdy nie pracowali w szkołach, nie znają smaku polskiego bagienka. I to ONI uczą nas jak pracować z dzieciakami, a potem nas egzaminują, jakby sami byli ekspertami. Polska rzeczywistość. Jeśli przeczytałeś kilka wpisów, chwilę odpocznij, a potem załóż buty sportowe, dres i maszeruj na boisko. Dzieciaki czekają, nie zawiedź ich!