Wychowanie fizyczne nie dla otyłych?
Polska szkoła przestaje być miejscem skutecznie zapewniającym podstawową ilość aktywności fizycznej młodemu pokoleniu. Jednocześnie odsetek otyłych dzieci w Polsce dynamicznie rośnie a tempo to należy do najwyższych w Unii Europejskiej.
W ramach przeciwdziałania owej tendencji jednym z celów Narodowego Programu Zdrowia jest „zwiększenie aktywności fizycznej ludności”. Podkreślana jest istotna rola szkoły w tej strategii. W ramach programu tej instytucji znajduje się wciąż stosunkowo dużo obowiązkowych godzin aktywności fizycznej. Szczególnie jeśli porównamy te proporcje z innymi krajami. Jak bowiem możemy przeczytać w Huffington Post, w wielu stanach USA uczestnictwo w wychowaniu fizycznym jest obligatoryjne, albo w bardzo małym wymiarze, albo w ogóle.
Niezrealizowany plan wychowania fizycznego
Czy ten potencjał jest jednak wykorzystany? Wydaje się, że w coraz mniejszym stopniu. Duży odsetek dzieci nie ćwiczy na zajęciach, niejednokrotnie prosząc rodziców o pomoc w uzyskaniu zwolnień lekarskich. Problem dotyczy szczególnie dziewcząt i to tych, którym ćwiczenia są najbardziej potrzebne. Dokładne dane co do zjawiska nie są dostępne, jednak znajomi nauczyciele WF z warszawskich szkół szacowali w rozmowie, że zwolnienia z zajęć wśród dzieci o zbyt dużej wadze dotyczą nawet 85% uczniów.

Dlaczego wychowanie fizyczne nie jest dla każdego?
We wspomnianym programie inspiruje się dyrektorów szkół do wprowadzania dodatkowych godzin wychowania fizycznego, także w formie zajęć pozalekcyjnych. Lekcje takie funkcjonują w praktyce w wielu szkołach. W zdecydowanej większości jest to rozszerzenie WF-u w tej samej formule, tak więc fakultatywne treningi z koszykówki, piłki nożnej czy siatkówki.
Nie znajdziemy wśród nich prawie nigdy zajęć z tańca lub form fitness. A przecież to te aktywności są najpopularniejsze wśród kobiet. Dla dziewcząt najważniejszymi powodami uczestnictwa w aktywności fizycznej są bowiem wygląd i poprawa zdrowia. Istnieje relacja pomiędzy brakiem skuteczności w realizacji celów a niepodejmowaniem ćwiczeń. Co więcej, zgodnie z wynikami badania HBSC z 2006 roku, polskie gimnazjalistki znacznie rzadziej realizują minimum aktywności fizycznej w porównaniu z chłopcami. Takie niedostosowanie oferty instytucji szkoły wydaje się tylko jedną składową niskiej aktywności.
Jak podnieść atrakcyjność zajęć?
Za jedną z prób rozwiązania tej kwestii można uznać brytyjskie starania o wprowadzenie trenerów z klubów fitness do szkół. Prezentowane przez nich ukierunkowanie na potrzeby klienta pozwoliłoby skutecznie wypełnić, między innymi, potrzeby otyłych dzieci i nastolatków. Niestety, w Polsce konieczne wydaje się, póki co, indywidualne poszukiwanie rozwiązania problemu.
Wpis ukazał się wcześniej na blogu plusfitness.pl
Wychowanie fizyczne powinno być skierowane do każdego, niezależnie od wagi, płci. W naszym kraju, liczba obligatoryjnych lekcji Wf-u należy donajwyższych w Europie. Ale czy ilość idzie w parze z jakością? To wymaga głębszej dyskusji…
W swojej pracy, często mam okazję pracować z osobami otyłymi, przyznam, nie mają łatwo… Nie chodzi już nawet o trudności w wykonywaniu ćwiczeń (nierzadko prezentują podobne umiejętności jak pozostała grupa), ale bardziej nastawienie innych uczniów do otyłego dziecka. Trzeba zwrócić szczególną uwagę, aby dziecko nie izolowało się, nie przynosiło dalszych zwolnień lekarskich.
Otyłe dzieci mają trudniej, nie tylko na lekcji wychowania fizycznego, ale także w życiu codziennym. Nie oszukujmy się, odpowiednia edukacja powinna dotyczyć szczególnie rodziców, którzy często nie widzą problemu, do czasu…