Na początku września br. odbyła się konferencja inaugurująca program “WF z klasą”, z udziałem Joanny Muchy (Minister Sportu i Turystyki), Krystyny Szumilas (Minister Edukacji). Wśród zaproszonych gości znaleźli się również nauczyciele wychowania fizycznego, ludzie związani ze sportem oraz rodzice. Relacje z konferencji możecie przeczytać poniżej (http://www.ceo.org.pl/pl/wf/news/najwazniejsza-lekcja-w-szkole-jestesmy-na-tak):
Chciałbym się skupić na skomentowaniu pomysłów “kolegów po fachu”. Zaznaczam, że jest to tylko moja subiektywna opinia, nikogo nie zamierzam bezpodstawnie krytykować, wszyscy razem mamy wspólny cel-zmiana wizerunku wychowania fizycznego w Polsce.
- Dyrektor bierze pod lupę wszystkie lekarskie zwolnienia z WF-u. Nie ma chorób, które zwalniałyby dziecko z ruchu! (Anna Kosmala, Społeczne Gimnazjum „Dwójka” w Warszawie)
Żaden lekarz nie może (według polskiego prawa) napisać na zaświadczeniu lekarskim-“zwolniony z lekcji wychowania fizycznego. Na jakiej podstawie lekarze wypisują zwolnienia lekarskie? W takim razie, jaką aktywność fizyczną dziecko może uprawiać? Tak, najlepiej przed telewizorem lub komputerem, nie ma kłopotu… do czasu. Należy uczulić rodziców, aby nie zwalniali dzieci z lekcji wychowania fizycznego. Skoro pociechy mogą uczestniczyć w lekcji matematyki, polskiego, to dlaczego mają być zwolnione z zajęć ruchowych?
- Wychowanie fizyczne prowadzone w małych grupach. Dobrą lekcję można zrobić nawet na korytarzu, ale nie w 30-osobowej grupie. W grupie ćwiczebnej powinno być max. 15 osób (Maria Łodygowska, Szkoła Podstawowa nr 215 w Warszawie)
Utopia. Oczywiście, że w dużej grupie jest ciężej przeprowadzić efektywne zajęcia. Nie wiem, czy ten problem jest do rozwiązania, w czasach, gdzie oszczędza się wszędzie, na wszystkim. Klasy są mało liczne, dlatego często są łączone, co jest krzywdą dla dzieci, które muszą się “męczyć” w dużych grupach. Z doświadczenia wiem, że dużo czasu zajmuje odpowiednia organizacja pracy przy tak dużej ilości dzieci. Klasy nie dość, że są łączone, to często skonfliktowane, co dodatkowo utrudnia pracę. Nikt z MEN na to jednak nie patrzy, liczą się zaoszczędzone pieniądze. Niestety…
- Nauczyciele wspomagający obecni na lekcjach WF-u w klasach 1-3. Ich pomoc jest bardzo potrzebna podczas zajęć sportowych z najmłodszymi, gdzie trzeba szczególnie zadbać o bezpieczeństwo uczniów (Maria Łodygowska)
Nauczyciele wspomagający? Nie wydaję mi się to naglącą potrzebą, zwłaszcza, że w dzisiejszych kryzysowych realiach dwóch nauczycieli na lekcji wychowania fizycznego nie ma prawa bytu.
- Przynajmniej jedna lekcja w tygodniu w klasach początkowych prowadzona przez specjalistę od wychowania fizycznego, nie przez nauczyciela nauczania zintegrowanego (Piotr Januchta, Szkoła Podstawowa nr 85 w Warszawie i Krzysztof Orzeszek, Szkoła Podstawowa nr 92 w Warszawie)
Wszystkie lekcje wychowania fizycznego w klasach 1-3 powinny być prowadzone przez specjalistów. Tutaj nie może być kompromisów, wiele razy miałem IV klasy, które przez całe 3 lata grały w “zbijaka”. Często lekcje wychowania fizycznego w najmłodszych klasach są okazją do załatwienia spraw organizacyjnych, odrobienia inny zajęć lekcyjnych… Czas to zmienić, nie można marnować, tak cennego czasu w rozwoju fizycznym i psychicznym młodego człowieka!
- Powrót do podziału na grupy chłopców i dziewcząt. Dziewczynki wstydzą się ćwiczyć przy chłopcach (Maria Łodygowska)
I tak, i nie. Wszystko zależy od grupy, którą prowadzimy. Prowadzę zajęcia z najmłodszymi grupami i nie ma żadnych problemów wychowawczych, zarówno dziewczęta, jak i chłopcy chętnie ćwiczą. W klasach gimnazjalnych i starszych mogą pojawiać się niezręczne sytuacje, ale tak jak wspomniałem-to wszystko zależy od klasy, grupy, z którą współpracujemy.
- Wprowadzenie matury z wychowania fizycznego (przykład niemiecki i francuski). Praktycznemu egzaminowi towarzyszy sprawdzian teoretyczny obejmujący m.in. wybrane zagadnienia z teorii sportu, dietetykę i wychowanie zdrowotne. (Grażyna Rabsztyn, polska lekkoatletka, biegaczka, zdobywczyni kilku złotych medali w mistrzostwach Europy)
Czysty absurd! Jak matura może przyczynić się do wzrostu zainteresowania wychowaniem fizycznym? Czemu ma służyć? Czy ma zachęcić wszystkich uczniów do aktywności fizycznej? Szczerze wątpię… Osoby, które do tej pory nie uczęszczały chętnie na zajęcia wychowania fizycznego, jeszcze bardziej “znienawidzą” zajęcia ruchowe. Z drugiej strony, Akademie Wychowania Fizycznego na pewno nie zrezygnują z egzaminów wstępnych na studia. Dlatego jeszcze raz pytam-czemu ma służyć matura z wychowania fizycznego?
- Lekcja wychowania fizycznego raz dziennie w każdej szkole. A jeśli nie jest to możliwe, należy unikać planowania zajęć wychowania fizycznego w blokach. Lepiej ćwiczyć krócej, ale bardziej regularnie (Krzysztof Orzeszek, Szkoła Podstawowa nr 92 w Warszawie i Bogusław Chłystek, rodzic)
Dla mnie, wychowanie fizyczne powinno być tylko w blokach. Co znaczy-lepiej ćwiczyć krócej? 10, 15 minut? Tak, przez tyle mniej więcej czasu dziecko jest aktywne na jednej lekcji wychowania fizycznego. Przy dwugodzinnym bloku mamy jedną rozgrzewkę, mniej czasu tracimy na sprawy organizacyjne, co się wiąże z większą ilością czasu, którą możemy poświęcić na aktywność ruchową dzieci.
- WF na dworze prowadzony nawet w niepogodę. Nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednie stroje. Zajęcia na boisku czy na placu zabaw zahartują uczniów. Są tym bardziej potrzebne, że dzieci dziś nie spędzają wolnego czasu na podwórku
Żyjemy w społeczeństwie, gdzie rodzicie są przewrażliwieni na punkcie swoich pociech. Byle przeziębienie przyrównane jest do największego życiowego dramatu. Rodzicie panikują przy byle deszczu, lekkim wietrze. Widzę to dokładnie, gdy prowadzę treningi piłki nożnej na Orliku. Ręce opadają… W latach 90-tych (kiedy się wychowywałem) podwórka były pełne, deszcz nie przeszkadzał w zabawie, zawsze był powód, żeby zostać jeszcze trochę dłużej na dworze, chociaż kilka minut… Choroby, przeziębienia? Nic z tego! Najgorsze jest to, że jeżeli dziecko przeziębi się, to rodzice jeszcze bardziej są przewrażliwieni, jeszcze bardziej “chronią” swoje dzieci. Błędne koło…
Jak zwiększyć atrakcyjność lekcji wychowania fizycznego? Autorskie pomysły oraz sugestie innych nauczycieli wychowania fizycznego, aktywnych na FB (facebook.com/wfdlakazdego-oficjalny profil)
- “U nas raz w miesiącu w soboty organizuję uczniom rajdy Nordic Walking, spływy kajakowe, wyjazdy na lodowisko, wyjazdy na zawody wykraczające poza ramy szkolne, świetnie się bawimy na sportowo. Jesteśmy małą szkołą, ale prężnie działającą:-) Co roku organizujemy Dni Zdrowego Odżywiania oraz Festyn ,,Z mama i tatą na sportowo- SPORTOWA RODZINKA” o puchar dyrektora szkoły. Na przerwach uczniowie uczą się tańczyć itd.” (Izabela Iwanejko)
- “Za jedną z prób rozwiązania tej kwestii można uznać brytyjskie starania o wprowadzenie trenerów z klubów fitness do szkół. Prezentowane przez nich ukierunkowanie na potrzeby klienta pozwoliłoby skutecznie wypełnić, między innymi, potrzeby otyłych dzieci i nastolatków. Niestety, w Polsce konieczne wydaje się, póki co, indywidualne poszukiwanie rozwiązania problemu.” (plusfitness.pl)
- Odpowiednie szkolenia dla nauczycieli wychowania fizycznego z zakresu sportów wykraczających poza program nauczania. Każda nowa dyscyplina sportowa to dodatkowe urozmaicenie lekcji wychowania fizycznego. Chociaż jedna godzina w miesiącu powinna być poświęcona na alternatywne formy aktywności fizycznej.
- Kluby powinny ściśle współpracować ze szkołami. W ramach współpracy, placówki oświatowe zapraszają znanych sportowców na lekcje wychowania fizycznego. Zawodnicy przynajmniej raz w miesiącu prowadzą zajęcia sportowe w ramach lekcji WF-u (na zachodzie to norma)
- Wykorzystanie innowacyjnego sprzętu sportowego. W 99% magazynkach szkolnych są tylko pachołki, obręcze gimnastyczne, szarfy-czyli sprzęt, który pamiętają nasi rodzice (dziadkowie?). W swoich zajęciach wykorzystuję drabinkę koordynacyjną, która powszechnie nie jest używana przez nauczycieli. Każdy nowy (nieznany) sprzęt jest dla dzieciaków atrakcją. Czasem trzeba liczyć się z kosztami, ale myślę, że innowacyjny sprzęt mógłby przyczynić się do wzrostu atrakcyjności zajęć ruchowych. Każdy z nas lubi nowości i ciekawostki sprzętowe, nieprawdaż?
- Organizacja wycieczek sportowych, spływów kajakowych, pieszych wędrówek etc. Celem większości wycieczek szkolnych jest zwiedzanie zabytków, co często jest mało atrakcyjne dla dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych. Ile można zwiedzać zamki, ruiny etc.? Organizacja wycieczek w terenie, na świeżym powietrze, byłaby świetną okazją do przeprowadzenia gier i zabaw ruchowych integracyjnych, ale i nie tylko…
- Zaangażowanie rodziców w proces wychowania fizycznego. Nie mam na myśli organizowanych, raz na rok, festynach (Dzień Diecka), ale cyklicznych zajęciach z udziałem rodziców. W swoich treningach piłkarskich często angażuje rodziców, dzięki czemu dzieci chętniej ćwiczą, mają większą motywację. Aktywność ta ma nie tylko wpływ na same dzieci, ale także na rodziców, którzy lepiej poznają swoje dzieci, ich potrzeby oraz oczekiwania. Młodzież w miarę dojrzewania chętniej spędza czas z rówieśnikami, jednak nadal rodzina stanowi punkt odniesienia w kwestii systemu wartości.