Nienawidzę wystawiać ocen z wychowania fizycznego. Dla mnie mogłyby nie istnieć. Prawie dwuletnia przerwa w pracy w szkole (rocznego zastępstwa w świetlicy nie liczę), pozwoliła mi nabrać dystansu do wychowania fizycznego. Szczerze, każdemu polecam chwilę oddechu od szkolnego życia, spojrzenia szerzej na wychowanie fizyczne. Spojrzenia poza system szkolno-klasowy, który czasem zabija wszelką kreatywność.
Prowadząc treningi piłkarskie, uświadomiłem sobie że system ocen jest mi kompletnie niepotrzebny. Albo zachęcę dzieciaki do aktywności fizycznej, albo nie. Nie oszukujmy się, cudów nie zdziałamy jeśli dziecko nie ma przykładu “z góry”, czyli od rodziców. A oceny? Często pełnią funkcję demotywującą. Ba, czasami mogą przeszkodzić w prawidłowym rozwoju młodego człowieka. Ile razy nauczyciele straszyli “pałami” za niewykonanie polecenia? Ile razy uczniowie dostawali złe oceny, tylko dlatego że nie byli w stanie fizycznie sprostać wymaganiom stawianym przez system? Nieważne, że dany uczeń starał się, ćwiczył na 120%. Nikogo to nie obchodziło, tabele z wynikami wciąż są dla wielu nauczycieli wyznacznikiem, jedynym sposobem oceniania ucznia. Ja się pod tym nie podpisuję. Przedstawiam mój sposób oceniania uczniów na lekcji wychowania fizycznego.
Oczywiście, w każdej szkole istnieje PSO (przedmiotowy system oceniania), w internecie i literaturze możecie znaleźć wiele tabel z “normami” ze sprawdzianów.
Na wstępie. wszystkie tabele z wynikami, testami sprawności, wyrzucam do kosza. Nie interesują mnie osiągnięcia uczniów sprzed 150 lat. Liczy się TU i TERAZ. Tylko i wyłącznie moja klasa. W jaki sposób oceniam?
-co miesiąc wystawiam ocenę za aktywność.
To jest NAJWAŻNIEJSZA ocena. Przez miesiąc obserwuję uczniów (ich zaangażowanie, stosunek do przedmiotu, przygotowanie do lekcji). Na wstępie informuję wszystkich, że szkoła to nie klub sportowy. Nie wymagam od nich mistrzowskich umiejętności, oceniam wysiłek włożony w ćwiczenia. Irytują mnie uczniowie o wysokich umiejętnościach ruchowych, którzy na lekcji niekoniecznie dają z siebie 120%. Tak się zdarza, zwłaszcza wśród uczniów trenujących w klubach sportowych (ehh ta moja kochana piłka nożna). Od razu daję im do zrozumienia, że z taką postawą nie mają, co liczyć na ocenę celującą na koniec roku. Jeśli realizujesz w 100% program, nie masz SZANS nauczyć danego elementu technicznego (np. w koszykówce) w kilka lekcji. Chyba, że ćwiczysz daną dyscyplinę przez cały rok. Albo dzieciaki trenują daną dyscyplinę w klubie sportowym. Inaczej się nie da.
Przykład: Mam klasę 6a, w której 70% dziewcząt trenuje koszykówkę w ŁKS-ie. W klasie B i C, pojedyncze osoby wykazują ponadprzeciętną aktywność fizyczną. Po kilku lekcjach z koszykówki (przykładowo), jak mam sprawiedliwie ocenić wszystkich uczniów? Tych, co trenują 3 razy w tygodniu w klubie oraz pozostałych? Nie da się. Muszę iść na kompromis, w zdecydowany sposób zawyżam oceny słabszym.
Wystawianie oceny niedostatecznej to porażka. Porażka naszej pracy. Jeśli pracujesz w szkole podstawowej, nie powinieneś mieć problemów ze zwolnieniami lekarskimi. Dzieciaki chętnie ćwiczą na lekcji wychowania fizycznego, wynika to z naturalnej potrzeby ruchu. Oczywiście, czasami ciężko przekonać dziecko do ćwiczeń, zwłaszcza gdy nie ma przykładu od rodziców. Tylko czy stawianie “1” za brak aktywności jest rozwiązaniem? Czy dostając ocenę niedostateczną, dziecko zacznie chętnie ćwiczyć? Szczerze, w to wątpię. Słabych ocen unikam jak ognia, a to dlatego że w większości są demotywujące. A nie o to chodzi, prawda?
Oceniam postępy uczniów. Raz w semestrze przeprowadzam sprawdzian z : siły mięśni brzucha, biegu zwinnościowego, rzutu piłką lekarską, skoku w dal. W drugim semestrze powtarzam próby. Wyniki mnie nie interesują, liczy się postęp dziecka.
Zobacz również: 9 rad – jak zniechęcić ucznia od aktywności fizycznej
Jak oceniam inne sprawdziany np. bieg na 60 m?
Wszystkie wyniki spisuję, wyciągam średnią dla danej klasy (np. 8,5 s). Kto uzyska wynik równy średniej otrzymuje ocenę dobrą. Wszystko to, co wyżej-ocena wyżej, niżej-ocena niższa. Taki system oceniania wypracowałem kilka lat temu. Uważam, że jest to najsprawiedliwsza forma oceny ze sprawdzianów. Zaznaczam, że sprawdziany są dla mnie tylko informacją, podstawą oceny jest aktywność.
Obowiązkowo w każdym semestrze oceniam rozgrzewkę. Nie dopuszczę żadnego ucznia do gimnazjum, który nie będzie znał podstawowych ćwiczeń ogólnorozwojowych. Pierwsze oceny wystawiam dopiero w połowie semestru, kiedy uczniowie zdążą zaznajomić się z moimi rozgrzewkami. Spokojnie, nie wymagam od nich cudów. Najprostsza rozgrzewka biegowa z zachowaniem kolejności ćwiczeń oraz obowiązkowe nazewnictwo zadań ruchowych. Po kilkunastu lekcjach nie ma z tym problemu.
Oceny celujące stawiam za każde zawody (niezależnie od zajętego miejsca), udział w SKS-ach. To nie podlega żadnej dyskusji.
Czy oceniam sprawiedliwe? Cały czas się uczę, zmieniam sposoby oceniania. Nie oszukujmy się, nigdy ocena z WF-u nie będzie sprawiedliwa. Zawsze znajdą się poszkodowani, wybrałem takie metody, które według mnie są najbardziej sprawiedliwe. Czekam na Wasze sugestie, opinie, być może podrzucicie mi pomysły, które wykorzystam w swojej pracy. Piszcie w komentarzach, na FB oraz na mejla.