Już jest! Kochany listopad! Wstaję rano – ciemno, przychodzę ze szkoły/treningu – ciemno, idę spać – zimno jak w kieleckim. I ciemno. Żyć nie umierać, + 10 pkt do nastroju. Po zwariowanym październiku, postanowiłem zrobić sobie kilka dni wolnego. Nadrabiam serialowe zaległości, na ruszt wrzuciłem “Luke Cage” oraz “Orange is the new black”. Zrezygnowałem z jednej grupy treningowej, mam teraz więcej czasu dla dzidzi:) W tzw. międzyczasie byłem na kursie organizowanym przez Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli (4x4h). Nawiązaliśmy dyskusję nt wybierania drużyn przed grą, dobierania uczniów do ćwiczeń, gier zespołowych. Wielu nauczycieli pozwala wybierać dzieciom (dwóch kapitanów/najlepszych), co może wpłynąć negatywnie na uczniów, zwłaszcza tych najsłabszych. Nikt nie chce być kozłem ofiarnym, 5 kołem u wozu, wybieranym zawsze na końcu.
Nasze działania mogą pozytywnie wzmocnić dziecko lub przyczynić się do obniżenia jego poczucia własnej wartości.
My, nauczyciele nie możemy do tego dopuścić, jednak świadomie/nieświadomie pogłębiamy negatywne relacje w grupie. W jaki sposób? Dajemy dzieciom możliwość samodzielnego podziału na grupy. Przeważnie dwóch najlepszych stoi na środki i paluchem pokazuje, kto łaskawie może dołączyć do ich drużyny. A najsłabsi, najmniej lubiani zostają zawsze na końcu. Z każdą kolejną godziną ich poczucie własnej wartości sięga dna. Dzieci mają mocniejszą psychikę niż niejeden dorosły człowiek, ale bądźmy szczerzy, na dłuższą metę nawet najsilniejszy, najbardziej odporny kilkulatek/nastolatek nie wytrzyma permanentnego odrzucenia z grupy.
W klasie uczniowie przyjmują role grupowe. Mamy liderów, obserwatorów, błaznów, outsiderów i kozła ofiarnego. Nie ma dwóch identycznych grup, z każdą powinniśmy pracować inaczej. To był mój najczęstszy błąd – próbowałem “wycisnąć” ze wszystkich grup tyle samo jakościowego soku. Byłem sfrustrowany, każda kolejna lekcja była próbą dążenia do ideału, którego nie byłem w stanie osiągnąć z daną grupą. Czas i nabyte doświadczenie pozwala spojrzeć na daną sytuację wychowawczą w szerszej perspektywie. Jak optymalnie wybrać składy do gier zespołowych?
W fachowej literaturze (Stanisław Strzyżewski “Proces wychowania w kulturze fizycznej”) znajdziecie 3 rodzaje podziału uczniów na zespoły:
- zastępy stałe – ustalane są w danej klasie na dłuższy czas
- zastępy sprawnościowe – podstawą podziału jest tu sprawność fizyczna uczniów
- zastępy sprawnościowe zmienne – składy osobowe podzielone w zależności od zaawansowania w konkretnym temacie lub dyscyplinie.
Od lat jest zwolennikiem podziału na grupy pod względem umiejętności i sprawności. Uczniowie często mają do mnie pretensję, że nie pozwalam im wybierać drużyn. Że znowu Bożena jest z Krzyśkiem. Że Kamil nigdy nie był z Januszem. Że Grażyna już wcześniej była z Tadkiem. Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Jestem nieugięty, przeważnie się nie mylę – mecze są wyrównane, ciary na plecach gwarantowane. Oczywiście, dzieciaki za każdym razem pytają, czy sami mogą być wybierać składy. Nie, nie mogą.
Jakie są inne sposoby wybierania drużyn?
Przedstawię kilka LOSOWYCH zestawień drużyn. Przed ww. podziałem informuję dzieciaków, że zdajemy się na los, a do losu nie można mieć pretensji, zgadza się?
1,2,3 odlicz Ty!
Ustawiamy uczniów w szeregu, odliczają do 2,3 (w zależności ile macie osób/drużyn). Jedynki do jedynek, dwójki do dwójek etc. Żeby nie było tak pięknie i różowo, to przygotujcie się na próbę zmiany miejsc przez uczniów. Zazwyczaj osoby, które chcą być ze sobą w drużynie, ustawiają się blisko siebie (instynkt?). Przy odliczaniu szybko chcą zająć inne miejsce, oczywiście, wszystko widzę jak na dłoni, nie pozwalam na żadne oszustwa. 1,2,3 odliczy Ty! (szału nie ma z nazwą) jest szybką i skuteczną metodą wyboru składów, o ile nie powtarzamy jej zbyt często. Jeśli raz zastosujecie metodę “1,2,3 odlicz Ty”, to gwarantuję że przez następne naście lekcji dzieci będą świadomie się ustawiały, kombinowały z numeracją. Większość uczniów myśli że jak raz zastosujemy metodę odliczania, to już zawsze będziemy ją stosować przed meczem. Nie ma tak łatwo, przynajmniej nie ze mną 🙂
Pierwszy z lewej, pierwszy z prawej
Wybieram dwie osoby, które odwrócone są tyłem do pozostałych. Kapitanowie wybierają osoby, wskazując ich pozycję (pierwszy z lewej, środkowy, drugi od prawej etc.). Wybrana osoba siada za swoim liderem. Metodę możecie powtórzyć wiele razy, za każdym razem wybierając innych kapitanów.
PS Zakrycie oczu nie jest konieczne 🙂 W sali gimnastycznej musi być absolutna cisza, uczniowie nie mogą sobie podpowiadać, kapitanowe nie mogą się odwracać, podglądać przez bark etc.
W młodszych grupach ustawiam maluchy w szeregu, połowę biorę na jedną połowę, pozostali idą na drugą połówkę. W prostocie siła, aczkolwiek praca z maluchami to inna para kaloszy. Zwłaszcza podczas pierwszych treningów:
Jak opanować bałagan na kółkach, czyli pierwsze zajęcia ruchowe z przedszkolakami
Berek ze składem
Berek z wybieraniem składów możecie wykorzystać TYLKO RAZ w danej grupie. Cel zabawy jest prosty i jasny – berek musi złapać zawodników do swojej drużyny. Jaki jest haczyk? Uczestnicy nie wiedzą, że złapana osoba zostaje automatycznie przypisana do drużyny berka. Berków może być 2,3,4 (w zależności od ilości drużyn). Jeśli powtórzycie zabawę, to dzieciaki specjalnie będą dawały się złapać, a berki będą łapać tylko te osoby, z którymi chcą być w drużynie. Bez sensu. Jak to wygląda w praktyce?
Berka przeprowadziłem w VI klasie szkoły podstawowej, liczba uczestników-magiczne 25 osób. Wszystko sobie rozplanowałem wcześniej, przygotowałem szarfy, koszulki. Pięciu berków, pierwszy miał pomarańczową koszulkę, drugi niebieską, trzeci czerwoną, czwarty zieloną, piąty był goły i wesoły. Na 5 ławkach rozłożyłem ww. odzież. Osoba złapana przez berka (np. z pomarańczową koszulką) siadała na ławce, gdzie znajdował się pomarańczowy znacznik. Rozpocząłem zabawę i… zorientowałem się, że nie powiedziałem, ile osób berek musi złapać. Zapanował chaos, niebieski berek złapał 10 osób, zielony 2, pomarańczowy 6 osób. Celu nie zrealizowałem, ponieważ grupy były nierówne (każda drużyna musi liczyć 5 osób). Przerwałem zabawę, rozpocząłem drugą rundę już z ustalonymi zasadami:
-berek łapie tylko 4 osoby
-osoba złapana podnosi rękę, siada na wyznaczonej ławce
Dopiero po zabawie informujemy uczniów o tym, że właśnie zostały wybrane drużyny. Zdziwko, zaskoczenie, niedowierzanie, ale i fun dla wszystkich.
Inne podziały na grupy:
- rozdzielanie par – Uczniowie dobierają się w dwójki. Jedna osoba z dwójki przechodzi do jednego zespołu, druga do drugiego.
- kolor przedmiotów – uczniowie przed wejściem do sali dostają swój przybór (woreczek, szarfa, koszulki). Liczba kolorów musi odpowiadać liczbie zespołów. Podział zespołów następuje na podstawie koloru przyboru.
- parzyste/nieparzyste. Podział ze na drużyny zgodnie z listą obecności – parzyste numery z parzystymi, nieparzyste z nieparzystymi. Metoda sprawdza się tylko i wyłącznie, gdy jest 100% frekwencji i wszyscy ćwiczą. Na jednej lekcji zrobiłem ww. podział, dwie osoby były nieobecne, trzech emerytów na ławce. Okazało się, że w jednej drużynie było 6 osób, w drugiej 9. Życie.
Jeśli macie inne propozycje podziału na grupy, to śmiało piszcie. Tak jak wcześniej wspomniałem – najczęściej dzielę grupę pod względem umiejętności i sprawności uczniów. Wszystkie pretensje uczniów związane z podziałem na grupy przyjmują na siebie, z pełną odpowiedzialnością. Nikt nie jest odrzucony, nikogo nie faworyzuję, ustalam optymalne składy w danym momencie. Losowe wybieranie grupy traktuję jako urozmaicenie, element zaskoczenia uczniów czymś nowym, niespotykanym.
Pamiętajcie, że lekcja nie jest z gumy, zegar tyka, a czas umyka. Lepiej poświęcić więcej czasu na grę, doskonalenie danego elementu technicznego, niż na siłę szukać, kombinować z wybieraniem drużyn. Wszystko z umiarem, powodzenia!